Myślisz, że masz dużo czasu? Myślisz, że zdążysz ze wszystkim?
Zaskoczę Ciebie, nie nie masz za wiele tego czasu. Każdy z nas odkłada coś na później. Za rok pojadę na wycieczkę marzeń. Za pięć lat przeprowadzę się do ciepłych krajów, za 10 lat sprzedam firmę i będę podróżował po świecie. Niestety takie gdy, kiedy, albo, można mnożyć i mnożyć 99% z nich nigdy się nie spełnia.
Pamiętam jak miałem 20 no może 26 lata, właśnie urodziła się nam pierwsza córka. Dumny ojciec, mąż a nade wszystko „pan domu”, zaczyna snuć dalekosiężne plany. Z tamtych czasów pamiętam jeden z naszych planów, brzmiał on mniej więcej tak: „po czterdziestce sprzedamy wszystko i wyjedziemy do ciepłych krajów”. Oczywiście ten plan podobał się każdemu, pracować ciężko przez 20 lat a następnie wyjechać gdzieś gdzie będzie ciepło, spokojnie, gdzie ludzie będą zawsze przyjaźni i uśmiechnięci.
Niestety stare powiedzenie „człowiek snuje plany, Bóg się śmieje”
a raczej stety tyczy się każdego. Tak, tak stety, stety, gdyby te plany z okolic mojej 20 zrealizowały się, nigdy nie otrzymałbym tak wielkiego bagażu doświadczeń, wiedzy oraz umiejętności jakie właśnie dziś mam, dzięki temu mogę pomagać innym osobom w podobnych sytuacjach jak moje.
To dzięki tym wszystkim, „porażkom” dzięki nieudanym związkom ale także dzięki moim wspaniałym córkom i ich wspaniałej mamie, mojej byłej żonie, dziś jestem tu gdzie jestem, robię to co kocham a nade wszystko doceniam każdy dzień życia. Nauczyłem się być człowiekiem dla ludzi a nie wilkiem dla człowieka. Nauczyłem się tego czego wiele osób nigdy nie doświadcza, być szczerym, kochać ludzi a nade wszystko dbać o bliskie mi osoby.
W styczniu 2021 roku podczas kolejnej fali pandemii, siedziałem w domu, pamiętam to był piątek. Wróciłem z prawie 4 dniowej delegacji, przejechałem około 1500 km. Cholernie zmęczony, zniesmaczony tym co się dzieje dookoła. Ten jad, który wylewa się z telewizora, ta permanentna nienawiść i podział ludzi na gorsze i lepsze sorty. Wtedy zacząłem zastanawiać się po co mi to wszystko? Dla kogo ja to robię, czy to naprawdę jest mi potrzebne do życia?
Jednakże ważniejszym pytaniem okazało się „jak nie teraz to kiedy?
”, wtedy właśnie uświadomiłem sobie jak mało czasu mi zostało. Skończyłem 42 lata mam przed sobą może 40 no może 45 lat życia. Doświadczyłem w życiu praktycznie wszystkiego, wielkiej miłości, dramatycznego rozstania, wielkiego sukcesu finansowego ale także bankructwa. Jednakże te wszystkie doświadczenia są niczym w porównaniu z przeżyciem jakim jest chwila kiedy lekarz wychodzi i mówi, ma Pan zdrową córkę. A kilka lat po tej chwili słyszysz to raz jeszcze. I wiesz, że jako mężczyzna właśnie stałeś się spełniony.
I oczywiście, możesz zostać w tym miejscu cieszyć się tym, że masz nowego Iphony, nowy samochód czy kolejne mieszkanie na wynajem. Możesz udawać, że żyjesz pełnią szczęścia, ale to do chwili kiedy rano przed pracą wypijesz swoją ostatnią kawę. Kiedy w środę podczas delegacji zadzwonisz do swojej żony ostatni raz, kiedy we wtorek po szkole zadzwoni dziecko powiedzieć tato dostałam piątkę z matematyki, ale to był ostatnim telefon jaki dziecko wykonało do swojego ojca, a dlaczego? Bo czas przed którym tak uciekasz właśnie postanowił Ciebie dopaść, niestety czas ma w dupie to czy uciekasz przed nim szybko czy wolno.
Czy jadąc 200km/h autostradą, uciekniesz przed śmiercią, czy może leżąc w domu nic nie robiąc gdy jesteś cukrzykiem z otyłością, uciekniesz przed wyznaczonym dla Ciebie czasem? Nie, nie, nie zapamiętaj nie wiemy kiedy wypijemy ostatnią kawę, kiedy ostatni raz porozmawiamy z dziećmi, przyjaciółmi. Dlatego powiedz mi jaki sens ma zabijanie się na własne życzenie, doprowadzanie organizmu do kresu wytrzymałości psychicznej i fizycznej?
Kiedy w końcu zrozumiesz, że to wszystko nie ma większego sensu, zaczniesz żyć swoim życiem, a nie życiem na pokaz dla innych. Bo czy Ty musisz mieć co rok nowy telefon, co 5 lat nowe auto i co chwilę plany na kolejną rozbudowę lub zmianę domu? Zauważ nie robisz tego dla siebie, robisz to zazwyczaj na pokaz, na pokaz przed innymi.
Takie zachowanie powoduje, że popadasz we frustracje, złość a na końcu dopada Ciebie samotność. Tego chcesz dla siebie jak przyjdzie ten ostatni dzień?
Ja tego nie chcę dlatego w wieku 42 lat postanowiłem coś zmienić, nie naprawić, nie zrobić coś od nowa ale zmienić. A jak coś zmieniasz to efekt zawsze jest inny i u mnie właśnie też tak już jest...
P.s. Żyj tak jakby każdy następny dzień miał być tym ostatnim, bądź dobry dla ludzi dla siebie, bądź uczciwy ale też pamiętaj, zacznij żyć dla siebie a nie na pokaz dla innych.
Jeśli materiał się Wam podobał, zapraszam do komentowania oraz polecania. Dodatkowo jeśli jednak Wasze niepokoje czy obawy nie zostały rozwiane dzięki temu, zapraszam na sesję coachingową, poniżej znajdziesz kalendarz wystarczy ustalić termin. Oczywiście jeśli macie pytania co do tekstu lub samej sesji piszcie do mnie
so@socach.pl